środa, 4 czerwca 2014

Miłość rośnie wokół nas ... :)












...oj rośnie...
Mowa tu oczywiście o pierwszej ale wyjątkowo stałej miłości przedszkolnej, która to miłość zrodziła się między Tosią a Kubulkiem :) Kubulkiem nie Kubą (jak ciągle poprawia mnie córka).
Zaczynało się niewinnie od poprawiania okularków, przy tym mały skradziony buziak :), a wczoraj wczoraj nastał pierwszy mały konflikt i taki oto dialog mieliśmy:

M: Tosi co się stało ? (Tosia w aucie po wyjściu z przedszkola nic nie mówi, to dziwne)
A: Bo wiesz mamo, troszkę się pokłóciliśmy z Kubulkiem ..
M: Tak się czasami zdarza, ale jeśli chcesz opowiedz mi.
A: No bo wiesz Blanka miała dzisiaj sukienkę i Kubulek się tylko z nią bawił i dał jej buziaka. A mi było smutno. Ale pogłaskał mnie i powiedział, że jutro się pogodzimy..
M: Pewnie tak właśnie będzie, córciu.
A: Tak mamo wiem, ale na wszelki wypadek załóż mi też sukienkę dobrze, muszę być ładniejsza od Blanki ...

No i cóż, nauka życia, walcz o swoje od najmłodszych lat :) Uczy się dziewczyna życia :)

Ahh zapomniała bym dodać, Kuba to jeden z bliźniąt... to mi się córka ustawiła co :)? A jak jest u Was ?

poniedziałek, 12 maja 2014

Nadmorskie kożuszki ;-)

    Długo nas tutaj nie było. Ale dużo się u nas dzieje. Pielęgnacja ogrodu i ciepłe wiosenne dni skutecznie wypełniają nam cały dzień. Ogród, rower, piaskownica, trampolina, spacery i dzień robi się zbyt krótki. A noc, cóż noc należy do moich obowiązków- pisania pracy dyplomowej.
 
   Tosię w pełni zaangażowały i przejęły przygotowania "Dnia Mamy i Taty" w przedszkolu, który już całkiem niedługo. Moja córcia, to ten typ wrażliwca który uwielbia przedstawienia, teatr, podziwia każdy listek, płatek kwiatuszek i szuka w nim piękna. Piękna które dla niej jest takie oczywiste.
I to jest w niej piękne. Na każdym wyjeździe dalszym lub bliższym korzysta z niego w pełni. Co to znaczy? To znaczy nie mniej nie więcej tylko tyle, że przywozi piękne wspomnienia i opowieści. I nie są to opowieści o figlorajach i lodach. Nie. Są to opowieści o pięknych widokach, drzewkach krzewach i ptaszkach, których my czasem nie dostrzegamy. To Tosia jest naszym przewodnikiem :-) Uwielbiamy podróżować, choć na trzy dni, choć na chwilę, oderwać się od codzienności.

    Jeżeli mówimy o wyjazdach. Całkiem niedługo kolejny przed nami. Jedziemy nad morze. Morze nie jest to ten region Polski do którego pałamy miłością absolutną. Kochamy góry. Miłość do gór jest absolutna. A górskie zmęczenie to najpiękniejszy odpoczynek. Ale decyzja podjęta jedziemy. Jedziemy z znajomymi, nudzić się nie będziemy. A wrócimy z wyćwiczonymi mięśniami brzucha od śmiechu. Jedziemy aby pokazać Tosi jak wygląda morze, tam jej jeszcze nie było. Choć w górach była już wiele razy. Ale jedzie ze swoją przyjaciółką Helenką i to jest główna atrakcja, bo zapału na razie nie widzimy. Widzimy w zamian zapał do robienia kożuszków. Tak nie pomyliłam się KOŻUSZKÓW, które Tosia namiętnie robi przed wyjazdem :-) Zapytana po co nam kożuszki, odpowiada z pełną powagą : "Mamo no jak to nad morzem wieje wiatr od morza i jest zimno"

Tak więc pamiętajcie, jadąc nad morze nie zapominajcie o KOŻUSZKACH! ;-)



 

 



sobota, 26 kwietnia 2014

4 lata to przecież nie żart.

Niebo pokryły chmury, a z chmur pada deszcz. A przecież cztery lata temu kiedy się narodził mój największy na świeci skarb. Szczęście większe niż największe pieniądze, czy dobra materialne, było pięknie, świeciło słońce, a ptaki za oknami porodówki pięknie ćwierkały. To był najpiękniejszy dzień w naszym życiu. Dzień który odmienił każdy kolejny następujący po tym dniu.
26.04.2010 godzina 17.15 usłyszeliśmy z mężem okrzyk. Krzyk który przepełnił nas radością. Wynagrodził cierpienie i trudy ciąży (a ta w końcowej fazie lekka nie była- leżałyśmy w szpitalu 10 dni zanim Tosia się urodziła, a mnie dopadła ciążowa cholestaza).
Było warto. Życie nabrało piękna i bezwarunkowej miłości. Każdy kolejny rok obfituje w nowe umiejętności i nowe wyzwania. Uczymy się siebie na wzajem i odkrywamy umiejętności któych wydawałoby się wcześniej nie posiadaliśmy.

          Tosia po urodzeniu 26.04.2010

 Dziś skarb nasz kończy cztery lata. Chodzi do przedszkola. Nosi okulary. Potrafi się podpisać, napisać mama, tata, halinka (ukochana babcia) , tama i inne proste słowa. Zna cały alfabet, potrafi wykonywac proste ćwiczenia arytmetyczne, biega, skacze i daje radość, ogromną radość każdego, nawet najbardziej pochmurnego dnia.


Tosia w wakacje. Zdjęcie wykoane przez wspomnianą w pierwszym poście MAMĘ JULKI, w czasie wakacji zeszłego roku. 

 

Oficjalne urodziny, przez różne zbiegi okolicznośći które przeszkodziły by w organizacji ich dziś, już za nami. Urodzinowe przyjęcie zrobiliśmy w święta Wielkanocy,
Podczas dmuchania świeczki Tosia poproszona o pomyślenie życzenia i zdmuchnięcie świeczki. Pomyślała i wiecie co wymyśliła. "Aby mama była zawsze zdrowa". Więc mama jest zdrowa nawet dziś kiedy Tosia ma katar i czerwone gardło. I trwa i kocha coraz mocniej, bo jak tu nie kochać kiedy padło takie życzenie.

piątek, 25 kwietnia 2014

Post pierwszy z Antoniną w tle.

         Początek. Cóż początki bywają trudne, tym bardziej dla osoby której pisanie, cóż pisanie z łatwością nie przychodzi. Jednak zachęcona blogami innych mam, doszłam do wniosku, że taki blog to całkiem fajna sprawa. To taki pamiętnik współczesnego świata. Skarbnica wspomnień i dat (do których pamięci niestety nie mam- stąd moje problemy z historią ;-) ) Głównym "zachęcaczem", motorem napędowym dla tego bloga była mama Julki z bloga www.julkaijejmiejscenaziemi.blogspot.com. Z mamą Julki poznałyśmy się osobiście, to bardzo miła i ciepła osoba, uwielbiam z nią rozmawiać i żałuję, że tak daleko mieszkamy.

       Wystarczy chyba wprowadzenia dlaczego? Teraz może o tym kto. Nazywam się Izabela i mam 22 lata, od czterech lat jestem mamą pięknej 4 letniej (jutro urodziny :-) tj. 26.04) Antoniny Izabeli (drugie imię nadane przez tatę Wiktora l. 25 bez mojej wiedzy ;-) ). Tak wiem pewnie pomyślicie, że za szybko mamą zostałam. Pewnie i macie rację, ale nie żałuję. Nie żałujemy ani chwili i wiecie mamy piękne życie pokolorowane przez nasz największy na świecie skarb- Tosię :-) Tosia uczy nas- odpowiedzialności, empatii, cierpliwości i wrażliwości na każdy malutki szczegół i wydarzenie. My uczymy Tosię- uczymy ciekawości, zrozumienia i pomagamy, a buziak mamy leczy wszelkie rany.

       Ufff, pierwszy post za mną. Jutro post urodzinowy. Oficjalne urodziny już za nami, ale o tym też jutro, tak wiec do jutra ;-)